sty 26 2004

Witam na blogu lafiryndy!


Komentarze: 8

Tak wszystko się zgadza, w tytule nie ma żadnego błędu. Od dziś możecie się do mnie zwracać “per lafiryndo” .

Żeby to wytłumaczyć trzeba się cofnąć jakiś tydzień.

A więc obraz się zamazuje i następuje retrospekcja.

Tydzień temu przyjęto do pracy nowego chłopaka. I ja z niezrozumiałych powodów ośmieliłam się z nim rozmawiać. Zupełnie nie wiem dlaczego. Przecież rozmowa z kolega z pracy jest zupełnie niewybaczalnym błędem. No ale mówi się trudno w końcu jestem młoda i głupia, stało się.

Wszystko było by w porządku, gdyby nie widział tego mój pieprzony adorator(z góry przepraszam, ale to może nie być jedyne przekleństwo jakie pojawi się w tekście). Po prostu mu odbiło. Jego zachowanie przestało być żałosna próba zwrócenia na siebie uwagi. Stał się tak natarczywy. Gdziekolwiek się nie ruszyłam on podążał za mną. Za każdym razem gdy chciał mi coś powiedzieć nachylał się nade mną do tego stopnia, że czułam jego oddech na swoim karku. Nie wspomnę już o “przypadkowym” dotyku.

Oczywiście jak każdy natręt nie reagował na moje usilne prośby w stylu: “przestań”, “przesadzasz” itp.

Przez ten cały tydzień słyszałam Tuśka “Przestań narzekać. Po co nam to mówisz skoro i tak nic z tym nie zrobisz. Jesteś na to za dobra. Znając Ciebie zamiast skopać mu tyłek, top mu pomożesz” . Właściwie to się zgadza. Jestem za dobra. Naprawdę było mi go szkoda. Tym bardziej, że jest to model “mężczyzny” w stylu: Jak się przednim rozbierzesz i powiesz bierz. To ze strachu i niewiedzy. Weźmie ubranie i uprasuje.

Jednak nawet ja jestem “dobra” do czasu. Koniec nastąpił, gdy ten pier.....po zakończeniu swojej pracy, przez ponad 2 godziny siedział i się patrzył . siedział bez ruchu i obserwował każdy mój ruch.

Po tym incydencie z objawami parkinsona, zapukałam do szefa i wytłumaczyłam mu co i jak.

Jak każdy “niewinny” c....zaczął od wielkiego przygnębienia i zaskoczenia. Biedak poczuł się bardzo zraniony, a później przeszedł do natarcia. A wiec są dwie wersje

Podrywałam go. Ale jako ze się nie dał, to się mszczę

Jestem mitomanką, która niedługo posądzi go o ojcostwo.

No i dzięki temu zdarzeniu wyszła cała prawda o mnie. Tak jestem zdzirą. Kobietą upadłą, która oskarża mężczyznę o próbę gwałty, jeśli ten odrzuci jej zaloty.

Ku........ale bym dziś komuś przy..........

tusiai : :
and
29 stycznia 2004, 14:57
Leże po biurkiem i kwicze ze śmiechu. ---> (...) jest to model ?mężczyzny? w stylu: Jak się przednim rozbierzesz i powiesz bierz. To ze strachu i niewiedzy. Weźmie ubranie i uprasuje. (...)
28 stycznia 2004, 16:04
czesc tusiai przyszlam tu poczytac nowe noty co nie :) pa puch :*
27 stycznia 2004, 19:53
Brak mi słów i chociaż znam Cię jedynie z kilku Twoich wpisów na blogu to i tak jakoś nie chce mi się wierzyć, że nią jesteś..... masz prawo się wkurzać..... nie dość, że masz natręta w pracy to jeszcze ludzie z zazdrości zaczynają dodawać swoje 3 grosze.... żyć nie umierac..... ja obmysliłabym jakiegoś plana i dała im popalić :)
27 stycznia 2004, 04:57
no ale masz branie tusiai widze :D :D :D...no kurna babka......noto czekam na dalsz yag :D :D :D.....papa...puch :* puch
26 stycznia 2004, 21:51
Wstydziłabyś się! :) A poważnie, to temu panu już dawno podziękowałaś - ignor i tyle :)
26 stycznia 2004, 12:12
a mzoe wez inicjatywe w swoje lapki co? mam na mysli, to...oczywiscie aby nikt niepozadany tego nie zauwazyl...(mi sie kiedys udalo)ale jest pewne ryzyko...zacznij ty byc dla niego upierdliwa..zaborcza, zacznij go "molestowac"...byc moze wystraszy sie...a jak nie to dojdzie do spotkania poza praca...a tam..hehe mozna sie swietnie zabawic...!!!faceci nie lubia kobiet, ktore siorbia, mlaskaja...nie rozpowie tego w pracy, bo byloby mu glupio...a nawet gdyby to osoby, ktore uprzedzilas i wtajemniczylas nic sobie z tego nie zrobia...a reszta..nie przywiaze do tgeo wagi...powodzenia!mi sie udalo:)
heartland
26 stycznia 2004, 11:18
Tyle się teraz mówi o mobbingu...
26 stycznia 2004, 10:22
Na takie typy chyba nie ma rady :-/ Ale biorąc pod uwagę, że większość osób Ciebie poparła, to będzie ok.. Może to tylko kwestia czasu, by wszystko się ustabilizowało... PS. Dobrze, że nie masz mnie teraz pod ręką ;-)

Dodaj komentarz