sie 07 2004

Nigdy nie jest tak źle by nie mogło być...


Komentarze: 5

Ciepłe powietrze, przyjemna atmosfera, wyśmienite jedzenie. Wypisz wymaluj- niedzielny obiadek.

Tylko dlaczego mój rodzinny niedzielny obiadek musi być w śród tej „rodziny”?

Jak dużo uśmiechów, niewygodnych póz będę musiała przyjąć? Na ile wystarczy mi sił?

Uważam się za człowieka dość twardego, który potrafi sporo przejść z uśmiechem na twarzy, ale teraz... Chyba najwyższy czas napisać do Kasi (czy kto tam teraz w „Bravo” kolumnę porad prowadzi).

  Muszę, po prostu muszę. Nawet jeśli to jest „rodzina”

tusiai : :
heartland
08 sierpnia 2004, 12:07
Pisz.
08 sierpnia 2004, 11:58
niewiele rozumiem,dlatego napisze tylko: bedzie lepiej.../ ostatni taki \"niedzielny obiadek\" jadlam jakies 3 miesiace temu, za tym po jakims czasie sie teskni,nawet jesli nie jest kolorowo...
solei
07 sierpnia 2004, 14:08
domyślam się o co może chodzić. przyklej uśmiech na zaciśnięte zęby... [albo dużo pij ;-)]
07 sierpnia 2004, 11:35
Wiem, co to znaczy \"rodzina\". Trzymaj się.
07 sierpnia 2004, 01:27
Czasem trzeba.

Dodaj komentarz