maj 21 2004

Notka przydługa, ale ja musze się od stresować...


Komentarze: 25

Ostatnio to mieliśmy wielkie i znaczące święto zwane „dniem dobrej wiadomości”. Właściwie w ogóle mnie to by nie poruszyło, gdyby nie pewien komentarz. Urocza pani w Panoramie rzekła mniej więcej coś takiego -media opisują nasza rzeczywistość, może dzięki temu kogoś uratują. No i co takie urocze dziewczę jak ja mogło w takiej sytuacji zrobić. Zwłaszcza, że powinno się uczyć. Ono wzięłam pilota w rękę i uruchomiłam to ustrojstwo, które już dość znacznie kurzem zarosło. Na dobrą sprawę wystarczyłoby gdybym napisała tu iż oglądałam telewizję w nocy, no ale notki nie mogą być krótkie. Prawda?:)

Zaczęło wszystko się od przeuroczego filmu. Pani która w trosce o swój kręgosłup po prostu musiała pracować w pozycji leżącej. Przywdziała jaskrawozielona sukienkę, której dekolt kończył się w okolicach pępka. Warto tu również nadmienić iż długość tej sukienki również oscylowała w okolicy dawnego połączenia płodu z organizmem matki. Następnie  zrobiła sobie makijaż( według mojej skromnej opinii stał się on pierwowzorem kampanii „widoczny pierwszoklasista”)odwróciła się w stronę kamery i rzekła „a teraz wmieszam się w tłum i niepostrzeżenie będę śledzić Wojownika.”

Naprawdę nie mogłam, nie wiem co stało się dalej, przepraszam ale skorzystałam z pilota(swoją drogą to cudowne urządzenie).

Natrafiłam na program „anonimowego pana L” ulubieńca ameryki o pasjonującym temacie „mój chłopak jest kobietą”. Niestety żaden gość programu nie posiadał ani jednej drugorzędnej cechy płciowej, więc zmuszona byłam przysłuchać się rozmowie. I co? Wielkie nic! Nie mam pojęcia o czym był ten program i to wcale nie z powodu bariery językowej. Po tym jak (cholera ciągle nie wiem jakiej to było płci) poleciały bluzgi, doszło do rękoczynów.  Znów skorzystałam z pomocy pilota. I co? „Randka z Ex”. Przyznaję się od razu, nie mam pojęcia o co w tym chodziło. Zwycięzca mógł zniszczyć ulubiony wibrator swojego ex-partnera. Na koniec mojej upojnej nocy natrafiłam na poradnik dotyczący „miłości tantrycznej”. Jeśli nie wiecie co to jest, to się nie przejmujcie, ja przez pierwsze półgodziny też nie wiedziałam. Przysłuchiwałam się rozmowie 5 kobiet o orgazmie trwającym  3 miesiące, o technikach jak do niego doprowadzić. I wtedy doszło do mnie, one mówiły o seksie z partnerem do którego się coś czuje. O trwałym związku. Ale jako, że to były młode i prężne dziołchy przez usta im nie przeszło słowo miłość. Do tej pory wydawało mi się , że jestem twarda i mogę znieść wszystko. Jednak kobiety, które wolały mówić uprawiam miłość tantryczną zamiast jestem zakochana w swoim partnerze. Wywołały u mnie ból głowy. Dlatego tez postanowiłam oddać się w obcięcia Morfeusza.

Wcale nie mam zamiaru tu psioczyć na telewizję, ze niby nie pokazują rzeczywistość. Ależ oczywiście , że pokazują. Przecież zawsze jest TvnMeteo.

A zapomniałbym. Dziś przemiły pan doktor  postawił mi 5 z egzaminu(tj.przepisał mi ją)ale jako że teoretycznie ta piątka otwiera przewód doktorski, to pani kierownik katedry kazała mi przeczytać książkę(taką bardzo grubaśną). A ten przemiły pan  powiedział, że on mi już teraz (przy zaliczeniu ćwiczeń)ocenę z egzaminu wpiszę. No i ja w związku z tym mam taką prośbę.   Drogie panny! Pan doktor kiedyś  wspominał, że on nigdy zakochany nie był. Wiec może któraś z was chciałaby zainteresować się jednym z najbardziej utytułowanych doktorów na UW(ja z przyjemnością zorganizuje spotkanie)

tusiai : :
22 maja 2004, 12:46
aha: i pragnę zauważyć, że dziewczyny skarżyły się na niego: na translatorium kazał im czytać o średniowiecznym obyczaju jedzenia kału i popijania go moczem... ja dziękuję za takie bajki na dobranoc szeptane do uszka! Takich zainteresowań psychologia nie zniweluje ;-)
karotka
22 maja 2004, 11:20
to sie nazywa notka na wysokim poziomie:D co do Twojego komentsa jestem za, ale np jak on jest niesmialy?
22 maja 2004, 11:18
Z warszawskich przemiłych i utytułowanych doktorów to mogę ewentualnie się zgodzić na dr hab. P., ale z tego co się orientuję, posiada on kobietę, a nawet potomka ;)
22 maja 2004, 03:16
:-)))
solei
21 maja 2004, 23:32
ok, pomyślę o tym ;-)) - zostanę utytułowaną doktorową - brzmi całkiem nieźle ;-)
tusiai->...
21 maja 2004, 21:51
A ja myślałam, że może Ty Solei. Bo zawsze mówisz, ze mężczyzna musi mieć szerokie zainteresowania. A gdybyś chodziła na zajęcia to byś wiedziała, ze on uwielbia(tak dla Ciebie ważną)psychologie :-p. Ja tesz Puszku mam nadzieje, nże bedzie \"glanc\" :)
21 maja 2004, 21:40
no co Tusia koffana, Amerykanska kultura nie odpowiada :>....a czytalam o Suni, ja trzymacm kciuki oj trzymam, zeby z Sunia bylo jak nabardziej glonc...Pozdrawiam :*
21 maja 2004, 21:30
cała Ty. pomyśl trochę o sobie, a nie wszystkich dookoła swatasz. On jest całkiem ok, startuj - w końcu względy najwyraźniej masz! ;-P
21 maja 2004, 20:20
W telewizji to się w ogóle można wiele nauczyć...pewnie dlatego tak rzadką ją oglądam;)
21 maja 2004, 18:05
o..co ja widzę..biuro matrymonialne.. to nie dla mnie! Zresztą lepiej żeby doktorek nigdy mnie nie spotkał..dla jego własnego dobra :)

Dodaj komentarz