Archiwum wrzesień 2004


wrz 25 2004 Bez tytułu
Komentarze: 7

Nie lubię poczucia barku kontroli. Zawsze chce nad wszystkim panować, ale jak? Skoro zakres ruchu znów mi się zmniejszył, rehabilitacja nie pomaga, a środki przeciwbólowe powoli trąca swoją moc.

Staram się udawać, że nic się nie dzieje. Chodzę, robię to co zwykle. Nie chce słyszeć nuty współczucia w pytaniach „....jak tam twoje kolana, bolą ?....” Niby mi wychodzi, ale jak długo można ukrywać łzy pojawiające się przy każdym ruch?

Problem w tym, że nie wiem przed kim tak naprawdę to ukrywam. Może nie chcę wiedzieć, pamiętać, że lepiej to już nigdy nie będzie?

Nie chodzi o sam ból, bo to była bym w stanie znieść i zaakceptować. Tylko, że wiąże się on z niemożnością poruszania się. Problemy z poruszaniem, nawet okresowe(choć  może już nie długo- okresowe) i wywołane takim „byle czym” są naprawdę przygnębiające. Wiem, ze to banał, ale nie zdawałam sobie sprawy jakie to szczęście mieć zdrowe nogi dopóki dopóty lekarz nie powiedział najpierw zaniknie rzepka a później mięśnie

tusiai : :
wrz 22 2004 Nie ma to jak być olaną
Komentarze: 7

Chyba najwyższy czas stać się wredna suką. Taką, która innych ma głęboko w poważaniu. Nie zastanawia się czy swoim zachowaniem (słowem) kogoś nie skrzywdzi. Dla której najważniejsza będzie ona sama.

Zabawne. Mam „przyjaciół i znajomych” tylko wtedy gdy oni mają jakiś problem. Kolejny raz pokazano mi moje miejsce w szeregu. A chciałam tylko oznak jakiegokolwiek zainteresowania. Bezinteresownego zaproponowania spotkania, usłyszenia w słuchawce „co tam u Ciebie....”, a nie „...bo wiesz mam problem....”.

Jednak jest to niemożliwe. Przecież nikt nawet nie zauważył, że..........

Naprawdę najwyższy czas stać się wredną suką

 

tusiai : :
wrz 09 2004 Bez tytułu
Komentarze: 13

11 września zbliża się nieubłaganie – niestety! Teraz żałuję, że jadę.  Najchętniej zostałabym w łóżku otulona pierzynka, a nie w sukni balowej udawała świetną zabawę.

Ciekawe to co parę dni temu wydawało mi się dobrym pomysłem na spędzenie sobotniego wieczoru, teraz jawi mi się jako urzeczywistnienie najgorszego koszmaru.

Całą atmosfera jaka się wytwarza wokół całej sprawy niewiarygodnie mnie irytuje. Wkurza mnie to, ze tam jadę, to ze nie wiem czym tam jadę, to że oprócz mnie większość nie chce tam jechać. Cholera nikt nie jest w stanie min powiedzieć – „ ....uspokój się będzie fajnie....”. Zamiast tego słyszę-„...k...jak ja tam nie chce jechać...”.

 To co wydawało mi się mało prawdopodobne, staje się. Mój wyśmienity ostatnimi tygodniami humor wali się na łeb na szyję. Jak zwykle odbija się to na moim otoczeniu. Powoli zanika mój optymizm, znów jestem opryskliwa i wredna. Kopnęłabym w coś rozwaliła nie ważne co mam ochotę coś zniszczyć. Niestety chyba wiem co....... w sobotę.

 

 

tusiai : :