Archiwum kwiecień 2004, strona 1


kwi 17 2004 posiłki przybyły, kolejna bitwa została...
Komentarze: 11

 

Jakiś ostatnio dziwny urodzaj nowych notek u mnie. Nie musicie się martwić. Smoków, gnomów czy niedokończonych zdań nie będzie. Po tym jak znalazłam w swej skrzynce, ulotki reklamujące urocze warszawskie pensjonaty wypoczynkowe mieszczące się na ulicach Sobieskiego, Nowowiejskiej jak i tego umiejscowionego z dala od zgiełku stolicy w przeuroczym nadleśnictwie Drewnica.  Postanowiłam zaprzestać (przynajmniej chwilowo) wzbijania się na wyżyny kulturalne i intelektualne.   

Zawsze przychodzi moment w którym trzeba powiedzieć sobie dość. U mnie pojawił się on , gdy po porannym przebudzeniu spojrzałam w lustro. Widok twarzy, która tam ujrzałam mocno mnie przeraził. Ja nie mam lat trzynastu. Efekty tego traumatycznego przeżycia. Natychmiastowe udanie się do apteki(zakupienie w niej mazideł wszelkiej maści), jak i zorganizowanie spotkania z mymi wspaniałymi kuzynkami. Ubiegając nieco wydarzenia, nadmienię iż obie rzeczy zaczęły przynosić wyraźne skutki. Zapewne teraz wasze głowy zaprząta jedna myśl „dlaczego ona po kuzynki zadzwoniła”? Odpowiedzią na to pytanie jest staropolskie  porzekadło  „ciągnie swój do swego”. Przyjechały prawie natychmiast. Trywialnie mówiąc rodzina to coś najważniejszego. Zawsze mogłam na nią liczyć. W relacjach miedzy nami nie ma obłudy, ani miejsca na przywdziewanie jakiś masek. Rzeczy tak częstych w kontaktach z innymi. Nie wiem czy jest to związane z sama definicja rodziny? Czy  z podobieństwem jakie można zauważyć między mną a mym stryjecznym lub ciotecznym rodzeństwem?   No chyba nie przypuszczaliście iż mój cudny charakter, usposobienie i sposób postrzeganie rzeczywistości jest wynikiem mutacji? Nie! Po stokroć NIE! To kim jestem, nie jest wynikiem przypadkowego połączenia się chromosomów. U mnie w rodzinie to dziedziczne. Jak okiem sięgnął ludzie mniej lub bardziej podobni do mnie, ale zawsze zdziwaczali. Tak właściwie jakby się człek dobrze zastanowił, to chyba jestem jedną z bardziej normalnych ludzi wśród mych krewniaków. Ale nie chce was przerażać, wiec szybko przejdę to kolejnego wątku. Spotkanie  dużo mi dało. Nie była to rozmowa w stylu, boli mnie to i tamto, czuję się fatalnie itp.. Po której to, miałoby  nastąpić oczyszczenie. Coś takiego u mnie na pewno nie przyniosłoby efektu. Potrzebowałam mocnego kopa, słów w stylu „przestań gadać głupoty”.  Najlepiej chyba ujęła to moja siostra „ i o co ci k... chodzi. Prędzej czy później Tobie przejdzie, musi przecież przejść. A mi już cycki nie urosną”. Miała racje. Przechodzi, a co do jej piersi to kto wie.

Reasumując. Jestem gotowa do złośliwości, kłótni i tych wszystkich innych miłych rzeczy, które potrafię robić tak dobrze. Wspaniała, boska, piękna, genialna i skromna (przede wszystkim skromna) Tusia powróciła. Nie wiem czy to dla osób postronnych jest powód do radości czy też do smutku, ale stało się. Oto jestem w pełnej klasie.

 

         

         

tusiai : :
kwi 16 2004 Bez tytułu
Komentarze: 6

1, 5, 1000 nie wiem. Przestałam liczyć kolejne próby.

Nie ma znaczenia, powód, determinacja, przyczyna

Samo napędzająca się machina, zawsze powstrzymywana przez..........

Zaprzestając prób stracę swoje człowieczeństwo

Próbując zatracę siebie

Banał

I to ja cholera. Tyle, że ja muszę z nim...........

Nie potrafię inaczej

Idiotka udająca.............

 

 

tusiai : :
kwi 13 2004 bajka. Na dobranoc
Komentarze: 27

Dawno, dawno temu w odległej krainie żyła sobie nieziemsko piękna księżniczka.

Była bardzo dobra, zawsze chętnie pomagała ludziom. Nie,nie była naiwna. Wiedziało o co chodzi, tyle że jak to mówili niektórzy dworzanie była „za dobra”. Tak sobie żyła nasza piękna księżniczka, aż do chwili gdy dworzanie pokazali swoją prawdziwą naturę. Niczym nie różnili się od tych u Serwantesa.

Co na to nasza księżniczka. Bolało ją to i to długo. Jednak siedząc w swojej jasnoczerwonej piżamce w uśmiechnięte niebiesko białe chmurki. Powiedziała NIE! Nie warto! Nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem. Księżniczka była mądra wiedziała, że skoro jej to nie zabiło, to teraz może  ją to już tylko wzmocnić. Wiedziała też, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Dlatego też drżącą dłonią wzięła pochodnie i podpaliła jedyny  most prowadzący do jej zamku. Widząc płomienie kładła się spać.Jutro przecież też wzejdzie słońce nad jej księstwem.  Nowe jutro będzie piękne- powiedziawszy to usnęła.

Dobranoc dzieci

 

tusiai : :
kwi 12 2004 wykluczenie
Komentarze: 7

 

W zasadzie powinnam się przyzwyczaić. To przecież nie zdarzyło się po raz pierwszy. A mimo to- pełne zaskoczenie. Czuje się jak  idiota. Upośledzenie umysłowe w stopniu ciężkim. Po raz kolejny.

 Dlaczego?

Przecież lubimy to co znamy. No tak, nie ma to jak odnajdywanie w każdej sytuacji pozytywów.

Jakieś wnioski?

Żadnych! Przecież jestem kretynką. 

Konsekwencje?

Ogromne i nieodwracalne. Przecież jestem kretynką.

Dlaczego piszę o tym w święta?

Nie dla tego, że jestem kretynką. To przecież czas refleksji i zadumy. Mam dość siedzenia przy stole, mówienia:   „ wujku ja nie mam żadnych blantów, przykro mi ”. No i to idealny okres no potwierdzenie wszystkiego. Kolejna taka sama sytuacja, te same wzorce zachowań.

Właściwie sama naważyłam sobie tego piwa.  Pierwszy impuls , a później samo nakręcająca się spirala zdarzeń. Ze strachu nie robię nic. Właściwie nie robiąc nic, robię bardzo dużo.

Pamiętam sam początek. Bolesny żart. Cała reszta potoczyła się sama. Wszystko szło bardzo łatwo i prosto. Generalizacja bodźca, osób uczestniczących. Wycofanie. Zostawiłam ich wszystkich, ludzi którym tak wiele zawdzięczałam. Którzy dali mi tak wiele, a jednak potrafili ...........

Dlaczego?

Przez to co zrobili, ze strachu, przeze mnie. Właściwie wszystkie odpowiedzi  pasują.

Dlaczego jestem kretynką?

Nauka nie poszła w las. Wiedza stała się  przedziwną hybrydą, ale jest. Znów ją wykorzystałam.  

 Zamykam się, uciekam. Po prostu znikam. Nie jestem tym kim byłam, tym kim chciałam być.  

Co jest w tym najgorsze?

Nie przejmuj się, będzie lepiej. Może zrób coś?

Spokojnie mogę opublikować książkę „ 1002 sposoby wchodzenia z butami w czyjeś życie”. Może robię to samo. Tyle, że „wchodzę” jedynie zaproszona. Dlaczego wiec, na siłę co poniektórzy chcą mnie uszczęśliwić? Jeśli dziwi są zabarykadowane, to chyba komunikat jest prosty? – nie wchodzić!  

Sama chce być Demiurgiem swojego życia. A innym wara. Jeszcze nie teraz, może nigdy, ale to ma być mój własny i prywatny wybór. 

tusiai : :
kwi 07 2004 Nic nie płynie. Czyli w tusiakowie bez zmian...
Komentarze: 9

Zdarza mi się to niewiarygodnie rzadko, ale udało mi się spotkać na ulicy znajomą ze studiów.  Po krótkiej wymianie zdań w stylu „a co tam u ciebie”, poszłam w swoją stronę. To niby nic takiego, ale mnie wzięło na wspominki. Teraz ino jedna myśl kołata się po tej mojej pustej głowie. Jak ja u licha skończyłam te studia. 

Rozwiązywanie konfliktów

-         Proszę podzielić na dwie osoby 13 groszy. I jak sobie panie z tym poradziły?

-         Moja koleżanka ma 7 gr. a ja 6gr!

-         A dlaczego akurat pani koleżanka dostała więcej pieniędzy? Jak poradziły sobie panie z konfliktem interesów?

-         Nie miałyśmy żadnego konfliktu. Bo  ona ma 7 gr., ale ja mam więcej monet.

Przeciwdziałanie bezrobociu:

-         Macie państwo za zadanie stworzyć taki życiorys aby na pewno został przyjęty przez pracodawcę.....Ktoś już skończył? Może pani

-         A wiec nazywam się Jan Kowalski urodzony w 1985r w Warszawie. Wykształcenie wyższe ,praca doktorska w zakresie fizyki kwantowej obroniona  w 2002.........

Psychoterapia

-ale to ma taki sam sens jak, pogadanka wśród praskich meneli na temat : wyższości dziesięcioletniej szkockiej nad „Słodką 18”.   

Psychologia

-         ja bardzo przepraszam, ale ta atrakcyjna kobieta, która pan doktor pokazuje jest mniej atrakcyjna od tej kobiety, która pan doktor pokazuje jako nieatrakcyjną

Komunikacja

-         znacie państwo zabawę w kalambury? A więc trzeba za pomocą gestów przedstawić jakąś rzecz lub osobę

Przepraszam co pani przedstawiała?

-         Amebę

A teraz gdy już jestem o wiele poważniejsza:

-         Proszę stworzyć fikcyjne stowarzyszenie i przedstawić kolejne kroki jego rejestracji.

-         A więc nasze stowarzyszenie ma na celu propagowanie wykonywania zadań przy jak najmniejszym nakładzie sił. Dlatego też chcąc być w zgodzie z naszym statusem, do rejestracji jak i wszystkich formalnych kroków takich jak napisanie statusu- wynajmiemy prawnika.

Niektóre rzeczy są niezmienne

Ps. To ja się już nie dziwię dlaczego niektórzy patrząc na mnie płaczą.

tusiai : :