Komentarze: 8
Zbliża się koniec roku, a więc czas na podsumowania, wręczanie nagród itp. Ta dziwna maniera nie o mięła także wolontariuszy. Delikatnie mówiąc nie przepadam za tego rodzaju imprezami. Ale... no właśnie jak koordynator zakomunikował mi “ jedziesz, jak nie
Ty to kto? Po prostu musisz” . co mógł zrobić taki karny i posłuszny wolontariusz jak ja? W ogóle na moja decyzje nie wpłynęła możliwość spędzenia kilku godzin w moim ulubionym mieście Kraka .Gala wyglądała jak milion innych podobnych. Organizatorom chyba wszystko jedna czy wręczają nagrodę dla najlepszego faszysty roku czy też największego społecznika. Jak zawsze po tego typu uroczystościach obowiązkowy był bankiet(choć ja wolę go nazywać zabawą pt:“kto większej ilości osób wejdzie w dupę”). Na szczęści
e szybko zorganizowaliśmy sobie zabawę alternatywna. Wystarczy chyba iż jedynie napomknę , że do tej pory świat mi wiruję i dalej nic już nie muszę tłumaczyć.
Po mimo wszystko wyjazd ten wiele dla mnie znaczył(i nie mówię jedynie o przywiezionym mega kacu). Patrząc się na tych wszystkich ludzi zrozumiałam coś bardzo znaczącego- Robię za mało. Pójście po zajęciach do dzieci. Posiedzenie z nimi, odrobienie lekcji czy zabawa. To za malo. Stanowczo za mało by coś zmienić!