Komentarze: 7
Znów mnie uratował. Znamy się krótko a już nie starczyłoby mi życia gdybym chciałam mu się odwdzięczyć (przynajmniej wedle mojej opinii).
Zadzwonił w idealnym momencie. Minutę wcześniej czy później nawet nie podeszłabym do telefonu. Rozmawiał w tak uroczy bezpretensjonalny sposób. Od zwykła koleżeńska rozmowa, bez głupawych pytań w stylu:, co ci się stało? Jak się czujesz?. Nawet nie wiem czy zdawał sobie sprawę, w jakim stanie się znajdowałam. Najprawdopodobniej nie. Może właśnie, dlatego rozmawiał ze mną jak z człowiekiem o zwykłych prozaicznych i przyziemnych sprawach. Bez żadnej domorosłej psychoanalizy czy też roztrząsania ważkich problemów świata. A mi właśnie tego było trzeba.
I tu nasuwa się pytanie: skąd wie, kiedy dzwonić i o czym mówić?