Archiwum listopad 2003, strona 1


lis 19 2003 Bez tytułu
Komentarze: 5

Siedzę sobie spokojnie , nie wadząc nikomu na nudnych wykładach.

Chwila nie uwagi.

I nagle spostrzegam iż w mym ręku jest długopis a przede mną zapisana kartka.

Liczę spokojnie do dziesięciu i myślę. Ziemia – Polska- wykład, wiec czemu ja mam przed sobą półtorej kartki notatek?

Co się do licha stało?

Czy ja głupieje z wiekiem i nagle pod koniec studiowania zachciało mim się robienia notatek. Przecież to nienaturalne.

A co jeśli ja ogólnie się zmieniam?

Jak tak dalej pójdzie przestanę być kąśliwa i ironiczna. Zacznę rozczulać się przy oglądaniu “Przeminęło z wiatrem” i innych tego typu horrorów.

A co gorsza przestanę być fajnym chłopakiem, takim z którym można normalnie bez zbednych ckliwości pogadać! Bo jeśli zaczynam być pilnym studentem równie dobrze mogę stać się słodka idiotka mówiącą ależ Ty jesteś męski i dowcipny

Ja nie chcę!!!!!!!!!!!

tusiai : :
lis 19 2003 Bez tytułu
Komentarze: 8

Idąc w ślad za stara maksymą “ myślę więc jestem”.

Znalazłam sobie dwa problemy, które spędzają mi sen z oczu.

Bynajmniej nie dotyczą one sensu życia (bo ten najtrafniej wyjaśniła ekipa Monthy Phetona).

Nie maja tez związku z Szekspirowskim “być albo nie być”.

Nie badają też “jaka jest natura rzeczy”

O nie moje problemy są o wiele głębsze.

Są zanurzone w metafizykę i moja odległa przeszłość.

Po pierwsze: Gdzie supermen chowa pelerynę i kozaczki gdy jest Klarkiem Kentem?

Po drugie: Jak mieli na imię Tata Muminka i Mama Muminka zanim urodził się

Muminek?

Za każdym razem gdy już byłam pewna , że znalazłam odpowiedź zawsze pojawiał się kontrargument który obalał moją teorię.

Oczywiście najwięcej zabawy przynosi mi właśnie szukanie wciąż nowych rozwiązań.

A więc. Czy myślenie człowieka polega właśnie na szukaniu odpowiedzi na bezsensowne pytania? Czy naprawdę nie zależy mi na odpowiedzi tylko na szukaniu? Czy sam proces rozumowania nie jest wystarczającą nagrodą?

Bo jeśli tak, to znalezienie odpowiedzi oznaczało by koniec naszego człowieczeństwa.

 

 

 

 

 

 

 

 

tusiai : :
lis 18 2003 Bez tytułu
Komentarze: 3

Porozmawiajmy o stereotypach. To taki fajny i modny temat.

A przede wszystkim - mam dość uważania mnie za idiotkę, tylko dlatego ze mój organizm wytwarza nieco mniej barwnika.

Może nie brałam udziału w “Narodowym teście inteligencji”, jednak śmiem twierdzić iż nie jestem najgłupszym dwunożnym stworzeniem zamieszkującym planetę ziemie i okolice.

A więc dlaczego znakomita większość mężczyzn uważa, ze porozumieć się ze mną można jedynie nie za pomocą zwrotów “...fajna jesteś...”; “...ładna jesteś...” i mój absolutny faworyt “...kocham cię...” wypowiedziany po godzinnej znajomości. To nie to ze nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia(a nie wierze z powodu dość niskiego poziomu romantyzmu) ale błagam ja nie ma 13 lat i jakoś w zupełnie niezrozumiały sposób niespecjalnie ufam takim słowom. Skąd u mężczyzn przeświadczenie, że z blondynka nie da się poważnie porozmawiać?

Przecież jeśli stereotypy maja spełniać swoja biologiczną i społeczna funkcje powinny przystawać do rzeczywistości. A wiec dlaczego wciąż odmawia się inteligencji policjantom, a gejom zarzuca pedofilię?

Czy tak trudno uwierzyć w to, że blondynka jestem inteligentna?

tusiai : :
lis 17 2003 Bez tytułu
Komentarze: 3

Nie ma już “Domowego przedszkola” L

Wstaje rano, włączam telewizor i czekam. Moje zdenerwowanie narastało z każdą minutą oczekiwania na znany temat muzyczny. Niestety nie usłyszałam tekstu który potrafił zahipnotyzować miliony młodych Polaków “...domowe przedszkole wszystkie dzieci kocha i chce byśmy także kochali je trochę. ..”

Przebolałam jakoś brak “Tik Taka”. Brak codziennych wizyt Cioci Kloci nie był bardzo bolesny.

Łezka w oku nie zakręciła mi się tez gdy zabrakło “Tęczowego muzyk boksu”(mam nadziej ze poprawnie to napisałam )

Ale “Domowe przedszkole” dlaczego?

Do tej pory pamiętam piosenkę o “zielonym ogórku” i niekończące się zabawy podejrzane w programie.

Nie wiem kto na woronicza wymyślił żeby zamiast tak kultowego programu puścić jakieś tandetne “Bajeczki jedyneczki”

Zawsze wydawało mi się “Domowe przedszkole” jest wieczne. Zawsze było i będzie. Właśnie ten program tak mocno związał się z moim dzieciństwem, ze niemal stanowiło jego część. Wiara w to ze nadal jest było ostatnim bastionem broniącym mojej “dziecięcej niczym nie skażonej duszy”.

Niestety nic nie jest wieczne.

tusiai : :
lis 16 2003 Bez tytułu
Komentarze: 3

Gdy po kilku godzinach wyłączyłam komputer, wzięło mi się na myślenie. Wiem, że myślenie jest przereklamowane i w dłuższym rozrachunku przynosi więcej strat, ale ja jakoś nie mogę się bez niego obejść.

Do tej pory zazdroszczę swojej sąsiadce, której jedynym zmartwieniem jest to czy “Marcysia ze Złotopolskich urodzi dziecko” .

Czy nie było by cudnie nie roztrząsać problemów egzystecji, ba nawet nie wiedzieć że one istnieją?

Życie bez zmartwień i trosk-marzenie!!!!!

Tylko jaka cenę trzeba zapłacić za ich brak?

Czy cieszyła bym się z tych małych rzeczy, które mi się przydarzają? Czy bez głębszej analizy poznała bym naprawdę ludzi? I czy wiedział bym kim jestem i czego chce?

Może rzeczywiście moja sąsiadka nie ma zmartwień i na swój własny prywatny sposób jest szczęśliwa. Ale ja po sto kroć wole “cierpieć” i myśleć.

tusiai : :