Komentarze: 10
Jakem atrakcyjna, inteligentna i utalentowana kobieta przyrzekam, co następuje: jak jeszcze raz ktoś przywita mnie tym przecudnym zawołaniem „cze”, ja odpowiem „gewara”. O co do licha chodzi z tym, „cze”? Ja wcale nie mam zamiaru szukać gruszek na wierzbie i oczekiwać by wszyscy moi współrozmówcy mówiąc posługiwali się zdaniami złożonymi. Naprawdę w zupełności wystarczyłoby gdyby w całej swej łaskawości nie dokonywali gwałtu na moich uszach i w akcie komunikacji używali pełnych słów.
Oczywiście bezmiar mojej niewiedzy może być tak wielki, iż nie dostrzegam tego, że „cze” jest nową forma masońskiego zawołania. Jeśli tak jest, to ten zlepek literowy nie jest jedynie emanacją całkowitego zaniku mózgu, a wręcz przeciwnie otwiera on świat na inny poziom egzystencji, którego ja nigdy nie poznam.
Choć prawdę mówiąc jest mi obojętne czy używanie tego „czegoś” jest związane z ograniczonymi zdolnościami intelektu, czy też przynależnością do jakiegoś tajnego stowarzyszenia. Gdyż za każdym razem jak słyszę „cze”, „nara” czy „pozdro”. Mam ochotę kupić małą zgrabną kaburę, wsadzić do niej firestara(kaliber dziewięć milimetrów) i w razie konieczności starzelac z niego do ignorantów.
Nie wiem jak na to zareaguje reszta ludzkości, ale mój świat na pewno dzięki temu będzie piękniejszy.